wtorek, 10 czerwca 2014

Od Vincent'a cd. Rawr

Uśmiechnąłem się czując pieczenie. Oblizałem wargę i popatrzyłem na łańcuszek leżący pod łapą Rawr'a.
-Nudny jesteś- mruknąłem. Łańcuszek pojawił się w mojej ręce. Uniosłem go tak, by jego końce wisiały przed mymi oczyma. W ułamku sekundy wszystko wróciło na swoje miejsce. Sprawiłem, by krew Rawr'a zaczęła wrzeć. Wstałem przyglądając się mu z uśmiechem. Wił się otumaniony po ziemi. Minąłem go.
<Rawr?>

Od Rawr'a cd. Vincent

- Co ku*wa ! - wydarłem się 
- Wybacz nie rozumiem wilków gdy jestem człowiekiem - uśmiechnął się 
- Sam tego chciałeś - mruknąłem pod nosem 
Rzuciłem się na Vinsa i wyrwałem mu jego kolczyk rozszarpując mu wargę i ucho 
- Co ty na to szmato ? - uśmiechnąłem się szyderczo stojąc gotowy do walki 

<Vincent ?>

Od Vincenta cd. Rawr

-Grzeczniej... nie mam ochoty się z tobą użerać żałosny pomiocie.- mruknąłem zmieniłem się w człowieka i usiadłem pod drzewem.
<Rawr?>

Od Rawr'a cd. Vincent

Ten basior był jak na ostrym haju ! Staruch myślał, że swoim akcentem z epoki kamienia mi dowali ? Ja pie*dole co się z tym światem dzieje... Sami idioci. 
- Może mnie oprowadzisz ? - spytał Vincent 
- Jasne ! Popatrz w dół - wskazałem dół gór - i jeśli nie odpie*dolisz się ode mnie to wyrwę ci skrzydła i wypie*dolę tak abyś roztrzaskał się na kawałki. Miłego dnia - spojrzałem się sarkastycznie na wilka odchodząc 

<Vincent ?>

Od Vincenta cd. Rawr

-Witaj- pojawiłem się za wilkiem powodując, że ten upadł- Nie oczekiwałem tak miłego powitania- zachichotałem. W odpowiedzi usłyszałem warczenie.
-Ej, dzieciaku nie powinieneś się tak zachowywać...
-Dzieciaku!? Mam 3 lata!- warkną basior
-A ja 700. Ale starzeje się wolniej więc... około 6-ciu.
-Kim jesteś?
-Człowiekiem w wilczej skórze....
-Czyli?
-Vincent.
-Nie o to chodziło!
-Och, wiem.
-Grrr!.... Chwila człowiekiem?
-Tak... się jeszcze nie przedstawiłeś....- pojawiłem się za wilkiem-...Rawr...- szepnąłem mu do ucha i odwróciłem się.
<Rawr?>

Od Rawr'a

Obudziłem się gdzieś tak o drugiej nad ranem. Byłem głodny więc poszedłem polować. Zimny wiatr był jak marzenie. Zaczaiłem się w krzakach. Nagle ujrzałem pewną postać. Poczekałem chwilę i rzuciłem się na nią. Okazało się, że to wilk. 

<Kto dokończy ?>

NOWY WILK! VINCENT!


Od Rawra Quest 1 - Krew jednorożca

Gdy się obudziłem i spojrzałem na zegarek była już 14. Długo spałem. Postanowiłem rozruszać mordercze kości i przejść się po watasze. Przechodząc obok jaskini szamanki ujrzałem ogłoszenie w, którym proszono o pomoc w znalezieniu składników. Pomyślałem chwilę i wziąłem najtrudniejsze zadanie czyli zdobycie krwi jednorożca. Jednorożce to sprytne zwierzęta ale nie zdają sobie sprawy z tego jakie naprawdę są głupie. Zabicie jednego jednorożca dla krwi jeszcze nikomu nie zaszkodziło. No może prócz zabitym. Trudno. Po przeczytaniu ogłoszenia popędziłem poza teren watahy lecz przy granicy spotkałem Aidena -.- 
- Gdzie idziesz ? - spytał szczeniak 
- Nie ważne. Lepiej idź do domu matka cię szuka ! - warknąłem 
- Spoko mama mnie nie szuka bo sama wysłała mnie po coś do jedzenia - uśmiechnął się 
- HA HA ! Ty i polowanie ?! HA HA ! Szczeniak myśli, że polować umie - śmiałem się 
- HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA ! Nieśmieszne zwierzęta mi spłoszysz - zrobił pokerową twarz 
- Lepiej uciekaj bo zaraz ja na ciebie zapoluje szczeniaku ! - warknąłem 
- Spokojnie ! Złość piękności szkodzi - śmiał się Aiden 
- Mi już nie zaszkodzi - warknąłem idąc w głąb lasu poza terenem watahy 
Pobiegłem przez las z prędkością światła. Na skraju lasu zatrzymałem się i rozejrzałem. Spojrzałem na magiczny las naprzeciwko i szybko tam pobiegłem. Schowałem się za krzakami i wypatrywałem ofiary. Po paru minutach do małego stawku przede mną podszedł jednorożec. Wiedziałem, że to wszystko jest za łatwe. I jak zwykle miałem rację. Jednorożca zaatakował jastrząb i jednorożec uciekł. Pobiegłem za jednorożcem. Wszystko miało być idealnie i gdy skoczyłem na jednorożca zaatakował mnie jastrząb. Wwaliłem się do jakiegoś bagna ! Byłem 
cały w błocie. Jednak na niedobór tego jastrząb zmienił cel i wystartował w moją stronę. Szybko ruszyłem na niego. Gdy już mieliśmy się zderzyć teleportowałem się za niego i złapałem za ogon. Przygwoździłem ptaka do ziemi szczerząc kły oraz przymierzając się do ataku krytycznego. 
- No ptaszku ! Teraz nie masz dokąd uciec - powiedziałem bezlitośnie 
Ptak usiłował się uwolnić i strasznie skrzeczał. Zamachnąłem się pazurami i poderżnąłem mu gardło. Pobiegłem za śladem kopyt jednorożca. Okazało się, że jednorożec nie był daleko. Pasł się na łące obok lasu. Zaczaiłem się w krzakach i rzuciłem na jednorożca rozcinając mu kark. Wylądowałem tuż obok niego i powaliłem go na ziemię rozcinając mu brzuch i wczepiając się pazurami w głowę. 
- Już sobie nie pobrykasz - uśmiechnąłem się 
Spojrzałem na srebrną krew jednorożca i powiedziałem 
- Od kiedy jednorożce mają srebrną krew ? 
- Od kiedy cię zabiję - powiedziała czarna wilczyca stojąca za mną 
Spojrzałem się za siebie i powiedziałem 
- Nie mieszaj się co ? Ze złością ci nie do twarzy - powiedziałem sarkastycznie 
- Odejdź od tego jednorożca albo ... - zawahała się 
- Albo co ? - podszedłem do niej i spojrzałem głęboko oczy 
- Nie nic AAA ! - krzyknęła gdy poczuła jak rozsadzam ja piorunami od środka 
- Mi się nie mówi co mam robić - spojrzałem na rozszarpane ciało nędznej wadery. 
Wziąłem sakwę i napełniłem ją krwią jednorożca. Teleportowałem się do jaskini szamanki i zastałem tam Aidena i Tabasco jedzących ogromnego jelenia. Podszedłem do tabasco wręczając sakwę krwi. 
- To krew jednorożca. Pisałaś w ogłoszeniu, że jej potrzebujesz - wręczyłem bezuczuciowo sakwę 
- Dziękuje Rawr. - uśmiechnęła się 
- Nie ma sprawy - wyszedłem szybko z jaskini 
Poszedłem do swojej jaskini i położyłem się spać.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Nowy wilk- Rawr!

QUEST 1


Gdy rano wstałem strasznie mnie suszyło. Poszedłem do pokoju mamy by sprawdzić czy jeszcze śpi. Spała. Wyszedłem z domu i czym prędzej pobiegłem nad wodopój. Nad wodopojem ktoś stał. Ale to nie był ktoś z naszej watahy. Szybko zaczaiłem się w krzakach obserwując wilka pijącego z naszego wodopoju. Chwile się przyjrzałem i byłem pewny, że to wadera. Była kremowa z czarnymi znakami na futrze. Krwawiła jej łapa. Była ranna więc trzeba było jej pomóc. Powoli podchodziłem do wadery. 
- Kim jesteś ? - spytałem ostrożnie 
- A co ci do tego ? - spytała warcząc 
- No wiesz... Pijesz z naszego wodopoju. Tu jest wataha - spojrzałem na nią jednym okiem 
- Ta jasne. Tu nie ma nigdzie watah. A ty mały co z choinki się urwałeś ? Watahy i zwykłego terenu nie rozpoznajesz - spytała wrednie wadera 
- Z choinki się nie urwałem ale bardzo lubię zimę. Chociaż fajnie byłoby urwać się z choinki ale ja ozdobą nie jestem. Ale wataha tu jest naprawdę fajna wiesz - piłem z wodopoju 
- Jeny ale durne dziecko ! - przewróciła oczami wadera 
- Nie nazywam się dziecko tylko Aiden - podałem łapę - miło mi Jeny 
- Ha ha ! Ale z ciebie dureń ! Współczuje twojej matce ! - wymądrzała się 
- Wiesz ja też. Mama całymi dniami pełni rolę szamana głównego w watasze - uśmiechnąłem się 
- O Bo... Bogowie dajcie mi siłę aby mu nie przywalić - modliła się do nieba 
- Spoko możesz mnie grzmotnąć - piłem dalej 
Wadera zamachnęła się na mnie, a ja ją zamroziłem. Zrobiłem dziesięć kroków w tył i odmroziłem. Wadera wpadła do wody z wielkim hukiem, a ja zacząłem się śmiać. 
- W pysk chcesz ?! - powiedziała wkurzona wadera wychodząc z wody 
- HA HA ! Spoko możemy to powtórzyć ! Niezły ubaw ha ha ! - śmiałem się 
Wadera przewróciła oczami i zaczęła lizać zakrwawioną łapę 
- Boli cię ta łapa ? - spytałem przestając się śmiać 
- Nie bo co ?! - warknęła 
- Jak już mówiłem tu jest wataha i moja mama jest szamanem więc może ci opatrzeć łapę - uśmiechnąłem się 
- No dobra chodźmy - powiedziała od niechcenia 
- Tylko powiedz mi jak się nazywasz 
- Lilian 
- Fajnie - uśmiechnąłem się 
- Serio ? Aiden ty też masz świetne imię - uśmiechnęła się 
- No wiem - zrobiłem śmieszną minę 
- Co ci się w ogóle stało w łapę ? - spytałem 
- Spadłam z klifu. Szczęście, że to nic poważnego 
- szczerze wątpię bo nie możesz stać na tej łapię. Pewnie jest złamana - powiedziałem patrząc na łapę 
- Aiden nie dołuj mnie. Jestem posłem i muszę jak najszybciej wracać do swojej watahy. Nie mam czasu na złamania - zdenerwowała się 
- Spokojnie. Moja mama jest czarodziejką i wataha pomoże jak coś, a jak się nie da to umrzesz - uśmiechnąłem się 
- No świnia. Po prostu świnia. Aiden jak ty tak możesz wilki dobijać ? 
- Mam tę moc ! - zaśpiewałem 
- Ha ha ! Dobre ! - śmiała się wadera 
Gdy stanęliśmy pod jaskinią mamy powiedziałem 
- Czekaj tu. Idę po mamę 
- Dobra tylko szybko 
- Może jeszcze Cola do tego ? - spytałem żartem 
- ha ha... Szybko ! - krzyknęła 
- Nie złość się bo uroda ci minie jak zima w tym roku - uśmiechnąłem się i wszedłem do jaskini 
* W pokoju mamy * 
Wszedłem na łóżko mamy i położyłem się obok jej pyska 
- Mamo ? Wstawaj - szeptałem 
- Aiden idź spać - powiedziała przewracając się na drugi bok. 
- Jak po dobroci nie idzie to siłą załatwię - mruknąłem sam do siebie 
Wziąłem bęben od perkusji, który znalazłem parę dni temu, specjalne łyżeczki i z całej siły zacząłem grać na bębnie i śpiewać 
- MAMO ! WSTAWAJ ! GOŚCIA MAMY ! ŁAPE SE ZNISZCZYŁA ! POMOCY OCZEKUJE ! OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO BIEDNA DZIEWCZYNA ! - darłem ryja 
- AIDEN ! JUŻ WSTAJE ! - powiedziała mama leżąca na podłodze 
- No i co ? Można ? Można - uśmiechnąłem się 
- Aiden ty mnie do grobu kiedyś wrzucisz - powiedziała mama 
- No racja masz 10 lat więc zostało co tylko 5. Stara jesteś - powiedziałem uciekając 
- Aiden ! Ty wredoto pospolita - krzyknęła mama łapiąc mnie i łaskocząc 
- HA HA HA ! Dobra ! Stop ! - krzyknąłem i mama mnie wypuściła 
- Co się stało ? Co za dziewczyna ? - spytała niewyspana mama 
- Chodź przed jaskinię 
*Przed jaskinią* 
- To jest Lilian. Znalazłem ją nad wodopojem i chyba złamała łapę, a musi szybko wracać do swojej watahy bo jest posłem - powiedziałem w skrócie 
- No dobrze chodź Lilian zbadam cię - powiedziała mama prowadząc Lilian do specjalnego gabinetu medycznego 
Lilian tylko się uśmiechnęła i poszła za nią 
* Po przebadaniu * 
- Aiden miałeś rację Lilian ma złamaną łapę i to poważnie - powiedziała mama 
- O nie ! Jak ja teraz wrócę do watahy ?! - spanikowała wadera 
- Nie bój się. Wilki z watahy pomogą na pewno - uśmiechnąłem się 
- Potrzebne są cztery składniki na maść leczniczą: krew jednorożca, krwawy diament, czerwona woda i róg jednorożca śmierci. - powiedziała mama 
- Trudno będzie je zdobyć ale wilki na pewno pomogą - uśmiechnąłem się 
KONIEC ;3 

Tak wygląda Lilian 




_________________________________

Za każde opowiadanie można dostać 300 CL
ZA NAJLEPSZE OPOWIADANIE AŻ 1000 CL!

Trzeba napisać opowiadnie o znalezieniu tych składników :)

/Quest napisał Aiden/