Uśmiechnąłem się czując pieczenie. Oblizałem wargę i popatrzyłem na łańcuszek leżący pod łapą Rawr'a.
-Nudny jesteś- mruknąłem. Łańcuszek pojawił się w mojej ręce. Uniosłem go tak, by jego końce wisiały przed mymi oczyma. W ułamku sekundy wszystko wróciło na swoje miejsce. Sprawiłem, by krew Rawr'a zaczęła wrzeć. Wstałem przyglądając się mu z uśmiechem. Wił się otumaniony po ziemi. Minąłem go.
<Rawr?>
wtorek, 10 czerwca 2014
Od Rawr'a cd. Vincent
- Co ku*wa ! - wydarłem się
- Wybacz nie rozumiem wilków gdy jestem człowiekiem - uśmiechnął się
- Sam tego chciałeś - mruknąłem pod nosem
Rzuciłem się na Vinsa i wyrwałem mu jego kolczyk rozszarpując mu wargę i ucho
- Co ty na to szmato ? - uśmiechnąłem się szyderczo stojąc gotowy do walki
<Vincent ?>
- Wybacz nie rozumiem wilków gdy jestem człowiekiem - uśmiechnął się
- Sam tego chciałeś - mruknąłem pod nosem
Rzuciłem się na Vinsa i wyrwałem mu jego kolczyk rozszarpując mu wargę i ucho
- Co ty na to szmato ? - uśmiechnąłem się szyderczo stojąc gotowy do walki
<Vincent ?>
Od Vincenta cd. Rawr
-Grzeczniej... nie mam ochoty się z tobą użerać żałosny pomiocie.- mruknąłem zmieniłem się w człowieka i usiadłem pod drzewem.
<Rawr?>
<Rawr?>
Od Rawr'a cd. Vincent
Ten basior był jak na ostrym haju ! Staruch myślał, że swoim akcentem z epoki kamienia mi dowali ? Ja pie*dole co się z tym światem dzieje... Sami idioci.
- Może mnie oprowadzisz ? - spytał Vincent
- Jasne ! Popatrz w dół - wskazałem dół gór - i jeśli nie odpie*dolisz się ode mnie to wyrwę ci skrzydła i wypie*dolę tak abyś roztrzaskał się na kawałki. Miłego dnia - spojrzałem się sarkastycznie na wilka odchodząc
<Vincent ?>
- Może mnie oprowadzisz ? - spytał Vincent
- Jasne ! Popatrz w dół - wskazałem dół gór - i jeśli nie odpie*dolisz się ode mnie to wyrwę ci skrzydła i wypie*dolę tak abyś roztrzaskał się na kawałki. Miłego dnia - spojrzałem się sarkastycznie na wilka odchodząc
<Vincent ?>
Od Vincenta cd. Rawr
-Witaj- pojawiłem się za wilkiem powodując, że ten upadł- Nie oczekiwałem tak miłego powitania- zachichotałem. W odpowiedzi usłyszałem warczenie.
-Ej, dzieciaku nie powinieneś się tak zachowywać...
-Dzieciaku!? Mam 3 lata!- warkną basior
-A ja 700. Ale starzeje się wolniej więc... około 6-ciu.
-Kim jesteś?
-Człowiekiem w wilczej skórze....
-Czyli?
-Vincent.
-Nie o to chodziło!
-Och, wiem.
-Grrr!.... Chwila człowiekiem?
-Tak... się jeszcze nie przedstawiłeś....- pojawiłem się za wilkiem-...Rawr...- szepnąłem mu do ucha i odwróciłem się.
<Rawr?>
-Ej, dzieciaku nie powinieneś się tak zachowywać...
-Dzieciaku!? Mam 3 lata!- warkną basior
-A ja 700. Ale starzeje się wolniej więc... około 6-ciu.
-Kim jesteś?
-Człowiekiem w wilczej skórze....
-Czyli?
-Vincent.
-Nie o to chodziło!
-Och, wiem.
-Grrr!.... Chwila człowiekiem?
-Tak... się jeszcze nie przedstawiłeś....- pojawiłem się za wilkiem-...Rawr...- szepnąłem mu do ucha i odwróciłem się.
<Rawr?>
Od Rawr'a
Obudziłem się gdzieś tak o drugiej nad ranem. Byłem głodny więc poszedłem polować. Zimny wiatr był jak marzenie. Zaczaiłem się w krzakach. Nagle ujrzałem pewną postać. Poczekałem chwilę i rzuciłem się na nią. Okazało się, że to wilk.
<Kto dokończy ?>
<Kto dokończy ?>
Od Rawra Quest 1 - Krew jednorożca
Gdy się obudziłem i spojrzałem na zegarek była już 14. Długo spałem. Postanowiłem rozruszać mordercze kości i przejść się po watasze. Przechodząc obok jaskini szamanki ujrzałem ogłoszenie w, którym proszono o pomoc w znalezieniu składników. Pomyślałem chwilę i wziąłem najtrudniejsze zadanie czyli zdobycie krwi jednorożca. Jednorożce to sprytne zwierzęta ale nie zdają sobie sprawy z tego jakie naprawdę są głupie. Zabicie jednego jednorożca dla krwi jeszcze nikomu nie zaszkodziło. No może prócz zabitym. Trudno. Po przeczytaniu ogłoszenia popędziłem poza teren watahy lecz przy granicy spotkałem Aidena -.-
- Gdzie idziesz ? - spytał szczeniak
- Nie ważne. Lepiej idź do domu matka cię szuka ! - warknąłem
- Spoko mama mnie nie szuka bo sama wysłała mnie po coś do jedzenia - uśmiechnął się
- HA HA ! Ty i polowanie ?! HA HA ! Szczeniak myśli, że polować umie - śmiałem się
- HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA ! Nieśmieszne zwierzęta mi spłoszysz - zrobił pokerową twarz
- Lepiej uciekaj bo zaraz ja na ciebie zapoluje szczeniaku ! - warknąłem
- Spokojnie ! Złość piękności szkodzi - śmiał się Aiden
- Mi już nie zaszkodzi - warknąłem idąc w głąb lasu poza terenem watahy
Pobiegłem przez las z prędkością światła. Na skraju lasu zatrzymałem się i rozejrzałem. Spojrzałem na magiczny las naprzeciwko i szybko tam pobiegłem. Schowałem się za krzakami i wypatrywałem ofiary. Po paru minutach do małego stawku przede mną podszedł jednorożec. Wiedziałem, że to wszystko jest za łatwe. I jak zwykle miałem rację. Jednorożca zaatakował jastrząb i jednorożec uciekł. Pobiegłem za jednorożcem. Wszystko miało być idealnie i gdy skoczyłem na jednorożca zaatakował mnie jastrząb. Wwaliłem się do jakiegoś bagna ! Byłem
cały w błocie. Jednak na niedobór tego jastrząb zmienił cel i wystartował w moją stronę. Szybko ruszyłem na niego. Gdy już mieliśmy się zderzyć teleportowałem się za niego i złapałem za ogon. Przygwoździłem ptaka do ziemi szczerząc kły oraz przymierzając się do ataku krytycznego.
- No ptaszku ! Teraz nie masz dokąd uciec - powiedziałem bezlitośnie
Ptak usiłował się uwolnić i strasznie skrzeczał. Zamachnąłem się pazurami i poderżnąłem mu gardło. Pobiegłem za śladem kopyt jednorożca. Okazało się, że jednorożec nie był daleko. Pasł się na łące obok lasu. Zaczaiłem się w krzakach i rzuciłem na jednorożca rozcinając mu kark. Wylądowałem tuż obok niego i powaliłem go na ziemię rozcinając mu brzuch i wczepiając się pazurami w głowę.
- Już sobie nie pobrykasz - uśmiechnąłem się
Spojrzałem na srebrną krew jednorożca i powiedziałem
- Od kiedy jednorożce mają srebrną krew ?
- Od kiedy cię zabiję - powiedziała czarna wilczyca stojąca za mną
Spojrzałem się za siebie i powiedziałem
- Nie mieszaj się co ? Ze złością ci nie do twarzy - powiedziałem sarkastycznie
- Odejdź od tego jednorożca albo ... - zawahała się
- Albo co ? - podszedłem do niej i spojrzałem głęboko oczy
- Nie nic AAA ! - krzyknęła gdy poczuła jak rozsadzam ja piorunami od środka
- Mi się nie mówi co mam robić - spojrzałem na rozszarpane ciało nędznej wadery.
Wziąłem sakwę i napełniłem ją krwią jednorożca. Teleportowałem się do jaskini szamanki i zastałem tam Aidena i Tabasco jedzących ogromnego jelenia. Podszedłem do tabasco wręczając sakwę krwi.
- To krew jednorożca. Pisałaś w ogłoszeniu, że jej potrzebujesz - wręczyłem bezuczuciowo sakwę
- Dziękuje Rawr. - uśmiechnęła się
- Nie ma sprawy - wyszedłem szybko z jaskini
Poszedłem do swojej jaskini i położyłem się spać.
- Gdzie idziesz ? - spytał szczeniak
- Nie ważne. Lepiej idź do domu matka cię szuka ! - warknąłem
- Spoko mama mnie nie szuka bo sama wysłała mnie po coś do jedzenia - uśmiechnął się
- HA HA ! Ty i polowanie ?! HA HA ! Szczeniak myśli, że polować umie - śmiałem się
- HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA HA ! Nieśmieszne zwierzęta mi spłoszysz - zrobił pokerową twarz
- Lepiej uciekaj bo zaraz ja na ciebie zapoluje szczeniaku ! - warknąłem
- Spokojnie ! Złość piękności szkodzi - śmiał się Aiden
- Mi już nie zaszkodzi - warknąłem idąc w głąb lasu poza terenem watahy
Pobiegłem przez las z prędkością światła. Na skraju lasu zatrzymałem się i rozejrzałem. Spojrzałem na magiczny las naprzeciwko i szybko tam pobiegłem. Schowałem się za krzakami i wypatrywałem ofiary. Po paru minutach do małego stawku przede mną podszedł jednorożec. Wiedziałem, że to wszystko jest za łatwe. I jak zwykle miałem rację. Jednorożca zaatakował jastrząb i jednorożec uciekł. Pobiegłem za jednorożcem. Wszystko miało być idealnie i gdy skoczyłem na jednorożca zaatakował mnie jastrząb. Wwaliłem się do jakiegoś bagna ! Byłem
cały w błocie. Jednak na niedobór tego jastrząb zmienił cel i wystartował w moją stronę. Szybko ruszyłem na niego. Gdy już mieliśmy się zderzyć teleportowałem się za niego i złapałem za ogon. Przygwoździłem ptaka do ziemi szczerząc kły oraz przymierzając się do ataku krytycznego.
- No ptaszku ! Teraz nie masz dokąd uciec - powiedziałem bezlitośnie
Ptak usiłował się uwolnić i strasznie skrzeczał. Zamachnąłem się pazurami i poderżnąłem mu gardło. Pobiegłem za śladem kopyt jednorożca. Okazało się, że jednorożec nie był daleko. Pasł się na łące obok lasu. Zaczaiłem się w krzakach i rzuciłem na jednorożca rozcinając mu kark. Wylądowałem tuż obok niego i powaliłem go na ziemię rozcinając mu brzuch i wczepiając się pazurami w głowę.
- Już sobie nie pobrykasz - uśmiechnąłem się
Spojrzałem na srebrną krew jednorożca i powiedziałem
- Od kiedy jednorożce mają srebrną krew ?
- Od kiedy cię zabiję - powiedziała czarna wilczyca stojąca za mną
Spojrzałem się za siebie i powiedziałem
- Nie mieszaj się co ? Ze złością ci nie do twarzy - powiedziałem sarkastycznie
- Odejdź od tego jednorożca albo ... - zawahała się
- Albo co ? - podszedłem do niej i spojrzałem głęboko oczy
- Nie nic AAA ! - krzyknęła gdy poczuła jak rozsadzam ja piorunami od środka
- Mi się nie mówi co mam robić - spojrzałem na rozszarpane ciało nędznej wadery.
Wziąłem sakwę i napełniłem ją krwią jednorożca. Teleportowałem się do jaskini szamanki i zastałem tam Aidena i Tabasco jedzących ogromnego jelenia. Podszedłem do tabasco wręczając sakwę krwi.
- To krew jednorożca. Pisałaś w ogłoszeniu, że jej potrzebujesz - wręczyłem bezuczuciowo sakwę
- Dziękuje Rawr. - uśmiechnęła się
- Nie ma sprawy - wyszedłem szybko z jaskini
Poszedłem do swojej jaskini i położyłem się spać.
poniedziałek, 9 czerwca 2014
QUEST 1
- Kim jesteś ? - spytałem ostrożnie
- A co ci do tego ? - spytała warcząc
- No wiesz... Pijesz z naszego wodopoju. Tu jest wataha - spojrzałem na nią jednym okiem
- Ta jasne. Tu nie ma nigdzie watah. A ty mały co z choinki się urwałeś ? Watahy i zwykłego terenu nie rozpoznajesz - spytała wrednie wadera
- Z choinki się nie urwałem ale bardzo lubię zimę. Chociaż fajnie byłoby urwać się z choinki ale ja ozdobą nie jestem. Ale wataha tu jest naprawdę fajna wiesz - piłem z wodopoju
- Jeny ale durne dziecko ! - przewróciła oczami wadera
- Nie nazywam się dziecko tylko Aiden - podałem łapę - miło mi Jeny
- Ha ha ! Ale z ciebie dureń ! Współczuje twojej matce ! - wymądrzała się
- Wiesz ja też. Mama całymi dniami pełni rolę szamana głównego w watasze - uśmiechnąłem się
- O Bo... Bogowie dajcie mi siłę aby mu nie przywalić - modliła się do nieba
- Spoko możesz mnie grzmotnąć - piłem dalej
Wadera zamachnęła się na mnie, a ja ją zamroziłem. Zrobiłem dziesięć kroków w tył i odmroziłem. Wadera wpadła do wody z wielkim hukiem, a ja zacząłem się śmiać.
- W pysk chcesz ?! - powiedziała wkurzona wadera wychodząc z wody
- HA HA ! Spoko możemy to powtórzyć ! Niezły ubaw ha ha ! - śmiałem się
Wadera przewróciła oczami i zaczęła lizać zakrwawioną łapę
- Boli cię ta łapa ? - spytałem przestając się śmiać
- Nie bo co ?! - warknęła
- Jak już mówiłem tu jest wataha i moja mama jest szamanem więc może ci opatrzeć łapę - uśmiechnąłem się
- No dobra chodźmy - powiedziała od niechcenia
- Tylko powiedz mi jak się nazywasz
- Lilian
- Fajnie - uśmiechnąłem się
- Serio ? Aiden ty też masz świetne imię - uśmiechnęła się
- No wiem - zrobiłem śmieszną minę
- Co ci się w ogóle stało w łapę ? - spytałem
- Spadłam z klifu. Szczęście, że to nic poważnego
- szczerze wątpię bo nie możesz stać na tej łapię. Pewnie jest złamana - powiedziałem patrząc na łapę
- Aiden nie dołuj mnie. Jestem posłem i muszę jak najszybciej wracać do swojej watahy. Nie mam czasu na złamania - zdenerwowała się
- Spokojnie. Moja mama jest czarodziejką i wataha pomoże jak coś, a jak się nie da to umrzesz - uśmiechnąłem się
- No świnia. Po prostu świnia. Aiden jak ty tak możesz wilki dobijać ?
- Mam tę moc ! - zaśpiewałem
- Ha ha ! Dobre ! - śmiała się wadera
Gdy stanęliśmy pod jaskinią mamy powiedziałem
- Czekaj tu. Idę po mamę
- Dobra tylko szybko
- Może jeszcze Cola do tego ? - spytałem żartem
- ha ha... Szybko ! - krzyknęła
- Nie złość się bo uroda ci minie jak zima w tym roku - uśmiechnąłem się i wszedłem do jaskini
* W pokoju mamy *
Wszedłem na łóżko mamy i położyłem się obok jej pyska
- Mamo ? Wstawaj - szeptałem
- Aiden idź spać - powiedziała przewracając się na drugi bok.
- Jak po dobroci nie idzie to siłą załatwię - mruknąłem sam do siebie
Wziąłem bęben od perkusji, który znalazłem parę dni temu, specjalne łyżeczki i z całej siły zacząłem grać na bębnie i śpiewać
- MAMO ! WSTAWAJ ! GOŚCIA MAMY ! ŁAPE SE ZNISZCZYŁA ! POMOCY OCZEKUJE ! OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO BIEDNA DZIEWCZYNA ! - darłem ryja
- AIDEN ! JUŻ WSTAJE ! - powiedziała mama leżąca na podłodze
- No i co ? Można ? Można - uśmiechnąłem się
- Aiden ty mnie do grobu kiedyś wrzucisz - powiedziała mama
- No racja masz 10 lat więc zostało co tylko 5. Stara jesteś - powiedziałem uciekając
- Aiden ! Ty wredoto pospolita - krzyknęła mama łapiąc mnie i łaskocząc
- HA HA HA ! Dobra ! Stop ! - krzyknąłem i mama mnie wypuściła
- Co się stało ? Co za dziewczyna ? - spytała niewyspana mama
- Chodź przed jaskinię
*Przed jaskinią*
- To jest Lilian. Znalazłem ją nad wodopojem i chyba złamała łapę, a musi szybko wracać do swojej watahy bo jest posłem - powiedziałem w skrócie
- No dobrze chodź Lilian zbadam cię - powiedziała mama prowadząc Lilian do specjalnego gabinetu medycznego
Lilian tylko się uśmiechnęła i poszła za nią
* Po przebadaniu *
- Aiden miałeś rację Lilian ma złamaną łapę i to poważnie - powiedziała mama
- O nie ! Jak ja teraz wrócę do watahy ?! - spanikowała wadera
- Nie bój się. Wilki z watahy pomogą na pewno - uśmiechnąłem się
- Potrzebne są cztery składniki na maść leczniczą: krew jednorożca, krwawy diament, czerwona woda i róg jednorożca śmierci. - powiedziała mama
- Trudno będzie je zdobyć ale wilki na pewno pomogą - uśmiechnąłem się
KONIEC ;3
Tak wygląda Lilian
_________________________________
Za każde opowiadanie można dostać 300 CL
ZA NAJLEPSZE OPOWIADANIE AŻ 1000 CL!
Trzeba napisać opowiadnie o znalezieniu tych składników :)
/Quest napisał Aiden/
czwartek, 5 czerwca 2014
Od Aidena cd. Tabasco
- Bo lubię Sakure - powiedziałem zdołowany
- Chodź tu do mnie
Przytuliłem się do mamy i powiedziałem
- Chciałbym być już dorosły i umieć panować nad swoimi mocami - powiedziałem patrząc na zamrożone łapy mamy
- Wież mi, że będziesz żałował jeśli za szybko dorośniesz - uśmiechnęła się mama
- Eeeeee. Ja się tak nie bawię - powiedziałem
- Dobra chodźmy już do domu bo musisz chyba drzwi rozmrozić co ? - spytała śmiejąc się mama
- Ha ha. Boki zrywać - powiedziałem ironicznie
*W domu*
Gdy rozmroziłem drzwi mama wróciła do tematu spania
- Aiden zaraz północ wybija idź spać
Przewróciłem oczami i poszedłem spać.
- Chodź tu do mnie
Przytuliłem się do mamy i powiedziałem
- Chciałbym być już dorosły i umieć panować nad swoimi mocami - powiedziałem patrząc na zamrożone łapy mamy
- Wież mi, że będziesz żałował jeśli za szybko dorośniesz - uśmiechnęła się mama
- Eeeeee. Ja się tak nie bawię - powiedziałem
- Dobra chodźmy już do domu bo musisz chyba drzwi rozmrozić co ? - spytała śmiejąc się mama
- Ha ha. Boki zrywać - powiedziałem ironicznie
*W domu*
Gdy rozmroziłem drzwi mama wróciła do tematu spania
- Aiden zaraz północ wybija idź spać
Przewróciłem oczami i poszedłem spać.
Od Tabasco cd. Aiden
Pojawiła się za nim w lodowej grocie.
-Jak ty...
-Proste. Słuchaj, Aiden ja po prostu się o ciebie martwię. Myślałam, że lubisz Sakurę...
<Aiden?>
-Jak ty...
-Proste. Słuchaj, Aiden ja po prostu się o ciebie martwię. Myślałam, że lubisz Sakurę...
<Aiden?>
Od Aidena cd. Tabasco
- Jaka woda ? - spytałem
- No ta nad jeziorem dla szczeniaków - powiedziała mama podejrzliwie
- Przechodziłem tamtędy i tyle
- Aiden nie kłam - powiedziała jeszcze bardziej podejrzliwie
- No przechodziłem tamtędy i pochwaliłem się dla Sakury moją mocą
- Mówisz prawdę ?
- Tak - powiedziałem jednoznacznie
- A Sakura czemu była mokra ? - spytała mama
- Wpadła pod lód - schyliłem głowę
- Aiden ! Dobrze wiesz, że twoja moc jest wyjątkowo niebezpieczna ! Sakura mogła nie przeżyć i co byś wtedy powiedział Alphie ? - spytała wściekła mama
- Powiedziałbym żeby się ogarnęła bo nie wie jak ja przez to cierpię i aby zmieniła mi matkę bo tej mam dość ! Mówi, że mnie rozumie, a krzyczy z byle powodu ! - krzyknąłem biegnąc do pokoju i chwytając pluszaka
Zamroziłem drzwi od pokoju i wyskoczyłem przez okno. Pobiegłem w góry. Tam gdzie nikt nie jest w stanie mnie znaleźć. Nikt prócz mnie nie wytrzyma takiego zimna. Schowałem się do lodowej jaskini, przytuliłem pluszaka i położyłem się pod śniegiem.
<Mamo ?>
- No ta nad jeziorem dla szczeniaków - powiedziała mama podejrzliwie
- Przechodziłem tamtędy i tyle
- Aiden nie kłam - powiedziała jeszcze bardziej podejrzliwie
- No przechodziłem tamtędy i pochwaliłem się dla Sakury moją mocą
- Mówisz prawdę ?
- Tak - powiedziałem jednoznacznie
- A Sakura czemu była mokra ? - spytała mama
- Wpadła pod lód - schyliłem głowę
- Aiden ! Dobrze wiesz, że twoja moc jest wyjątkowo niebezpieczna ! Sakura mogła nie przeżyć i co byś wtedy powiedział Alphie ? - spytała wściekła mama
- Powiedziałbym żeby się ogarnęła bo nie wie jak ja przez to cierpię i aby zmieniła mi matkę bo tej mam dość ! Mówi, że mnie rozumie, a krzyczy z byle powodu ! - krzyknąłem biegnąc do pokoju i chwytając pluszaka
Zamroziłem drzwi od pokoju i wyskoczyłem przez okno. Pobiegłem w góry. Tam gdzie nikt nie jest w stanie mnie znaleźć. Nikt prócz mnie nie wytrzyma takiego zimna. Schowałem się do lodowej jaskini, przytuliłem pluszaka i położyłem się pod śniegiem.
<Mamo ?>
Od Aidena cd. Tabasco
- Jaka woda ? - spytałem
- No ta nad jeziorem dla szczeniaków - powiedziała mama podejrzliwie
- Przechodziłem tamtędy i tyle
- Aiden nie kłam - powiedziała jeszcze bardziej podejrzliwie
- No przechodziłem tamtędy i pochwaliłem się dla Sakury moją mocą
- Mówisz prawdę ?
- Tak - powiedziałem jednoznacznie
- A Sakura czemu była mokra ? - spytała mama
- Wpadła pod lód - schyliłem głowę
- Aiden ! Dobrze wiesz, że twoja moc jest wyjątkowo niebezpieczna ! Sakura mogła nie przeżyć i co byś wtedy powiedział Alphie ? - spytała wściekła mama
- Powiedziałbym żeby się ogarnęła bo nie wie jak ja przez to cierpię i aby zmieniła mi matkę bo tej mam dość ! Mówi, że mnie rozumie, a krzyczy z byle powodu ! - krzyknąłem biegnąc do pokoju i chwytając pluszaka
Zamroziłem drzwi od pokoju i wyskoczyłem przez okno. Pobiegłem w góry. Tam gdzie nikt nie jest w stanie mnie znaleźć. Nikt prócz mnie nie wytrzyma takiego zimna. Schowałem się do lodowej jaskini, przytuliłem pluszaka i położyłem się pod śniegiem.
<Mamo ?>
- No ta nad jeziorem dla szczeniaków - powiedziała mama podejrzliwie
- Przechodziłem tamtędy i tyle
- Aiden nie kłam - powiedziała jeszcze bardziej podejrzliwie
- No przechodziłem tamtędy i pochwaliłem się dla Sakury moją mocą
- Mówisz prawdę ?
- Tak - powiedziałem jednoznacznie
- A Sakura czemu była mokra ? - spytała mama
- Wpadła pod lód - schyliłem głowę
- Aiden ! Dobrze wiesz, że twoja moc jest wyjątkowo niebezpieczna ! Sakura mogła nie przeżyć i co byś wtedy powiedział Alphie ? - spytała wściekła mama
- Powiedziałbym żeby się ogarnęła bo nie wie jak ja przez to cierpię i aby zmieniła mi matkę bo tej mam dość ! Mówi, że mnie rozumie, a krzyczy z byle powodu ! - krzyknąłem biegnąc do pokoju i chwytając pluszaka
Zamroziłem drzwi od pokoju i wyskoczyłem przez okno. Pobiegłem w góry. Tam gdzie nikt nie jest w stanie mnie znaleźć. Nikt prócz mnie nie wytrzyma takiego zimna. Schowałem się do lodowej jaskini, przytuliłem pluszaka i położyłem się pod śniegiem.
<Mamo ?>
Od Tabasco cd. Aiden
-Super! Ale nie zapominaj, że musisz spać.
-Ehh...
-A i jeszcze jedno. Czemu woda zamarzła?- spytałam
<Aiden?>
-Ehh...
-A i jeszcze jedno. Czemu woda zamarzła?- spytałam
<Aiden?>
Od Aidena cd. Tabasco
Przykryłem się cały kocem i próbowałem zasnąć. Wpieniało mnie, że mama ciągle musi pracować. To nie jest okej. Jednak jak wcześniej powiedziałem nie miałem zamiaru iść spać. Wyszedłem po cichu z pokoju i skradałem się przez przedpokój. Gdy zbliżałem się do pokoju gdzie pracowała mama pomyślałem, że fajnie byłoby być niewidzialnym. Gdy spojrzałem w lustro na przeciwko siebie zobaczyłem, że w lustrze nie ma mojego odbicia. YEAH ! Umiem być niewidzialny. Spełnienie marzeń. Stałem się widzialny i jak najprędzej wbiegłem do pokoju mamy.
- Mamo ! Umiem być niewidzialny - powiedziałem znikając i pojawiając się
<Mamo ?>
- Mamo ! Umiem być niewidzialny - powiedziałem znikając i pojawiając się
<Mamo ?>
wtorek, 3 czerwca 2014
Od Tabasco cd. Aiden
-Nie dziś Aiden. Mam jeszcze trochę pracy...mruknęłam i ruszyłam w stronę gabinetu
<Aiden>
<Aiden>
Od Aidena cd. Tabasco
- Uuuuuuu MOCNE ! - krzyknąłem uradowany
- No dobra Aiden ja idę spać i ty też. Czas już spać - powiedziała mama wychodząc
- Nie ! Opowiedz mi coś jeszcze ! Mamo - prosiłem mamę
<Mamo ?>
- No dobra Aiden ja idę spać i ty też. Czas już spać - powiedziała mama wychodząc
- Nie ! Opowiedz mi coś jeszcze ! Mamo - prosiłem mamę
<Mamo ?>
Od Tabasco cd. Aiden
- Więc... To był letni poranek kiedy do domu Johna przyjechał kurier, więc pobiegł na podwórko. Tajemniczy dostawca podał mu niewielką, białą paczuszkę i bez słów szybko odjechał. Było zaadresowane do niego! Popatrzył się na paczkę na niej nie było nadawcy. Bardzo go to zaciekawiło. Poszedł do swojego pokoju i szybko otworzył paczkę. Było w niej malutkie opakowanie z płytą. Z chęcią otworzył opakowanie. Na tej płycie był napis: SLIDE.EXE. Ten napis był przekreślony czymś czerwonym przypominającym krew. John przestraszył się.
Włączył telewizor i odpalił płytę. Przez ułamek sekundy wyświetlił się napis "YOU ARE DEAD". Potem na ekranie pojawiły się zdjęcia. Zdjęcia nieżywych dzieci. Chciał wyłączyć telewizor, ale nadal działał. Nad zdjęciami było napisane "Dzieci zabite przez..." Kiedy przeglądał zdjęcia zauważył SWOJE zdjęcie. BYŁ ZABITY! Zaczął płakać i poczuł jak ktoś dotyka go w ramię. Na ekranie pojawił się napis "NIE ODWRACAJ SIĘ". I wtedy...
Został zabity. Mężczyzna zabrał płytę i za każdym razem wysyła tę płytę do kogoś innego. NASTĘPNY MOŻESZ BYĆ TY...- zaśmiała się
<Aiden?>
Od Aidena cd. Tabasco
Sakura już spała ale ja za nic nie miałem zamiaru iść spać.
- To, że Sakura już śpi to nie znaczy, że ja też muszę - powiedziałem naburmuszony
- Aiden ja teraz zaniosę Sakure do jej domu, a ty masz czas aby się wykąpać i położyć - powiedziała mama przekonywująco
- Kąpać się to idę od razu ale nie chce spać - powiedziałem
- Jak wrócę i będziesz gotowy do spania to opowiem Ci opowieść
- Już lece ! - i w mgnieniu oka pobiegłem się przygotować do spania
Gdy mama wróciła ja byłem gotowy.
- Mamo opowiadaj ! - zakryłem się niebieskim kocykiem i przytuliłem się do pluszowego konia
<mamo ?>
- To, że Sakura już śpi to nie znaczy, że ja też muszę - powiedziałem naburmuszony
- Aiden ja teraz zaniosę Sakure do jej domu, a ty masz czas aby się wykąpać i położyć - powiedziała mama przekonywująco
- Kąpać się to idę od razu ale nie chce spać - powiedziałem
- Jak wrócę i będziesz gotowy do spania to opowiem Ci opowieść
- Już lece ! - i w mgnieniu oka pobiegłem się przygotować do spania
Gdy mama wróciła ja byłem gotowy.
- Mamo opowiadaj ! - zakryłem się niebieskim kocykiem i przytuliłem się do pluszowego konia
<mamo ?>
Od Tabasco cd. Aiden
-Chyba już czas spać...- powiedziałam
-Nie!
-Tak
-Nie!- spojrzał na śpiącą Sakurę- Albo i tak...
<Aiden?>
-Nie!
-Tak
-Nie!- spojrzał na śpiącą Sakurę- Albo i tak...
<Aiden?>
Od Aidena cd. Sakura
- Dobra chodźmy - powiedziałem tuląc Sakurę
- Zimno mi - powtórzyła Sakura
- Chodźmy do mnie do domu. Mamy nie ma więc w spokoju znajdę Ci jakieś koce do ogrzania
- No dobra - uśmiechnęła się
* U mnie *
Gdy doszliśmy do mojego domu Sakura poszła do mojego pokoju, a ja szukałem koców. Gdy je znalazłem poszedłem do Sakury.
- Znalazłem koce - powiedziałem niosąc koce na grzbiecie
Otuliłem kocami Sakurę i usiadłem obok niej.
- Jak to się dzieje, że ty jesteś odporny na zimno, a twoja mama nie ? - spytała Saki
- Nie wiem. Chyba nie wszystkie wilki dziedziczą moce po rodzicach - powiedziałem tuląc się do pluszowego konika
- Co to jest ? - spytała Sakura patrząc na pluszaka
- To mój pluszak. Gdy się urodziłem to on już był ze mną - powiedziałem
- Wiesz co mnie dziwi ? - spytała Saki
- Nie mam pojęcia
- To, że ty masz czarno - niebieskie futro, a twoja mama zielono - czarne. Nie jesteście do siebie podobni - Powiedziała Sakura owijając się jeszcze bardziej kocami
- Też zastanawiałem się nad tym ale widocznie po prostu taki się urodziłem. Jestem inny... - spuściłem głowę bo dobrze wiedziałem, że bycie innym niż wszyscy nie jest fajne.
- Co Ci ? - spytała Saki
- Nic, nic tylko zamyśliłem się i wiesz co muszę ci coś wyznać - powiedziałem uśmiechając się
- No słucham - podniosła uszy Saki
- Nienawidzę lata, a ono dopiero się zaczyna - zacząłem się śmiać
Sakura też zaczęła się śmiać. Nagle do pokoju weszła mama.
- Aiden ! Sakura ! Szukałam was, gdzie by byliście ? - spytała wystraszona mama
- Pływaliśmy - powiedziałem
- Dlatego mam koce na sobie - powiedziała Sakura
- Aiden, a tobie nie zimno ? - spytała mama
- Nie. Odkryłem, że jestem odporny na zimno ale nie umiem oddychać pod wodą - uśmiechnąłem się
- Aiden ty czarodzieju - powiedziała przekomarzając się mama
- Magia - powiedziałem robiąc głupią minę i rozpychając się łapami
<Mamo ?>
- Zimno mi - powtórzyła Sakura
- Chodźmy do mnie do domu. Mamy nie ma więc w spokoju znajdę Ci jakieś koce do ogrzania
- No dobra - uśmiechnęła się
* U mnie *
Gdy doszliśmy do mojego domu Sakura poszła do mojego pokoju, a ja szukałem koców. Gdy je znalazłem poszedłem do Sakury.
- Znalazłem koce - powiedziałem niosąc koce na grzbiecie
Otuliłem kocami Sakurę i usiadłem obok niej.
- Jak to się dzieje, że ty jesteś odporny na zimno, a twoja mama nie ? - spytała Saki
- Nie wiem. Chyba nie wszystkie wilki dziedziczą moce po rodzicach - powiedziałem tuląc się do pluszowego konika
- Co to jest ? - spytała Sakura patrząc na pluszaka
- To mój pluszak. Gdy się urodziłem to on już był ze mną - powiedziałem
- Wiesz co mnie dziwi ? - spytała Saki
- Nie mam pojęcia
- To, że ty masz czarno - niebieskie futro, a twoja mama zielono - czarne. Nie jesteście do siebie podobni - Powiedziała Sakura owijając się jeszcze bardziej kocami
- Też zastanawiałem się nad tym ale widocznie po prostu taki się urodziłem. Jestem inny... - spuściłem głowę bo dobrze wiedziałem, że bycie innym niż wszyscy nie jest fajne.
- Co Ci ? - spytała Saki
- Nic, nic tylko zamyśliłem się i wiesz co muszę ci coś wyznać - powiedziałem uśmiechając się
- No słucham - podniosła uszy Saki
- Nienawidzę lata, a ono dopiero się zaczyna - zacząłem się śmiać
Sakura też zaczęła się śmiać. Nagle do pokoju weszła mama.
- Aiden ! Sakura ! Szukałam was, gdzie by byliście ? - spytała wystraszona mama
- Pływaliśmy - powiedziałem
- Dlatego mam koce na sobie - powiedziała Sakura
- Aiden, a tobie nie zimno ? - spytała mama
- Nie. Odkryłem, że jestem odporny na zimno ale nie umiem oddychać pod wodą - uśmiechnąłem się
- Aiden ty czarodzieju - powiedziała przekomarzając się mama
- Magia - powiedziałem robiąc głupią minę i rozpychając się łapami
<Mamo ?>
niedziela, 1 czerwca 2014
Od Sakury cd. Aiden
Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego futro.
-Chodźmy stąd...- powiedziałam drżącym głosem.
<Aiden?>
-Chodźmy stąd...- powiedziałam drżącym głosem.
<Aiden?>
Od Aidena cd. Sakura
Gdy Sakura się obudziła powiedziałem
- Saki wiedziałem, że zaraz się obudzisz no i w dodatku odkryłem kolejną ze swoich mocy ! Jestem odporny na zimno.
- Co się stało... ? - Spytała Sakura
- Wpadłaś pod lód ale ja Cię wyłowiłem
- Zimno mi... - powiedziała zmarznięta Sakura
- Przytulić Cię ? - spytałem z uśmiechem
<Sakura ?>
- Saki wiedziałem, że zaraz się obudzisz no i w dodatku odkryłem kolejną ze swoich mocy ! Jestem odporny na zimno.
- Co się stało... ? - Spytała Sakura
- Wpadłaś pod lód ale ja Cię wyłowiłem
- Zimno mi... - powiedziała zmarznięta Sakura
- Przytulić Cię ? - spytałem z uśmiechem
<Sakura ?>
sobota, 31 maja 2014
Od Sakury cd. Aiden
Niepewnie stąpałam po lodzie. Wyszłam już na głęboką wodę. Aiden był przy mnie i nagle wpadłam pod lód.
-Sakura!- usłyszałam wpadając do wody.
Otworzyłam oczy. Zapiekły mnie. Powoli zaczęłam tracić czucie i... pojawiłam się obok Aidena. Zemdlałam.
<Aiden?>
-Sakura!- usłyszałam wpadając do wody.
Otworzyłam oczy. Zapiekły mnie. Powoli zaczęłam tracić czucie i... pojawiłam się obok Aidena. Zemdlałam.
<Aiden?>
Od Aidena cd. Tabasco
- Tak ! Jasne ! Mamo mogę pobawić się z Sakurą ? - spytałem błagalnie
- Tak tylko nie oddalajcie się za daleko - powiedziała mama
Wybiegliśmy z Sakurą na podwórko.
- W co będziemy się bawić ? - spytała Sakura
- Chodźmy popływać ! - krzyknąłem
- Ale mieliśmy się nie oddalać - powiedziała Sakura
- Sakura życie jest za krótkie aby martwić się, że coś nam się stanie. Bez ryzyka nie ma zabawy - powiedziałam ciągnąc Sakurę za łapę w kierunku płytkiej wody
- No dobra chodźmy - powiedziała niechętnie
Nad kąpieliskiem
- A teraz Sakura pokażę ci sztuczkę - powiedziałem przygotowując łapy do zarażania
- Jaką ?
- Patrz - powiedziałem zamrażając cały staw
- Wow jak to zrobiłeś ? - spytała wchodząc ostrożnie na lód
- Nieważne ! Chodźmy się ślizgać - wepchnąłem Sakurę na lód i pomagałem jej utrzymać równowagę trzymając ją za łapy`.
- I jak ? Fajnie co ? - spytałem ślizgając się po lodzie
<Sakura ?>
- Tak tylko nie oddalajcie się za daleko - powiedziała mama
Wybiegliśmy z Sakurą na podwórko.
- W co będziemy się bawić ? - spytała Sakura
- Chodźmy popływać ! - krzyknąłem
- Ale mieliśmy się nie oddalać - powiedziała Sakura
- Sakura życie jest za krótkie aby martwić się, że coś nam się stanie. Bez ryzyka nie ma zabawy - powiedziałam ciągnąc Sakurę za łapę w kierunku płytkiej wody
- No dobra chodźmy - powiedziała niechętnie
Nad kąpieliskiem
- A teraz Sakura pokażę ci sztuczkę - powiedziałem przygotowując łapy do zarażania
- Jaką ?
- Patrz - powiedziałem zamrażając cały staw
- Wow jak to zrobiłeś ? - spytała wchodząc ostrożnie na lód
- Nieważne ! Chodźmy się ślizgać - wepchnąłem Sakurę na lód i pomagałem jej utrzymać równowagę trzymając ją za łapy`.
- I jak ? Fajnie co ? - spytałem ślizgając się po lodzie
<Sakura ?>
Od Tabasco cd. Aiden
-No widzisz. Przez sen zamroziłeś sobie pokój...- weszła do niego i lód znikł. Do pokoju weszła Sakura.
-Chcesz się bawić?!- krzyknęła biegnąc w jego stronę.
<Aiden?>
-Chcesz się bawić?!- krzyknęła biegnąc w jego stronę.
<Aiden?>
Od Aidena cd. Tabasco
No
to lipa. Jak ja mam odkrywać swoje moce nie skacząc z czterometrowych
półek ? No trudno. Byłem bardzo zmęczony więc położyłem się na wielkiej
poduszce, chwyciłem pluszowego konika, przykryłem się niebieskim kocem i
próbowałem zasnąć. Gdy zasnąłem śniła mi się czyjaś śmierć. Śmierć
jakiejś biało-niebieskiej wadery.
*Następnego dnia*
Gdy się obudziłem zobaczyłem, że cały pokój jest zamrożony. Wystraszony pobiegłem do mamy.
- Mamo ! Mój pokój jest cały zamrożony ! - wtuliłem się do mamy
<Mamo ?>
*Następnego dnia*
Gdy się obudziłem zobaczyłem, że cały pokój jest zamrożony. Wystraszony pobiegłem do mamy.
- Mamo ! Mój pokój jest cały zamrożony ! - wtuliłem się do mamy
<Mamo ?>
piątek, 30 maja 2014
Od Tabasco cd. Aiden
-Ale próbuj tak, by nic Ci się nie stało...- mruknęłam- spróbuj czegoś innego.- wróciłam do układania leków
<Aiden?>
<Aiden?>
Od Aidena cd. Tabasco
- Ale jak ja mam odkryć swoje moce ? - spytałem mamy
- Nie wiem. Spróbuj o jakiejś mocy i może będziesz ją posiadał - powiedziała mama dalej układając leki. No dobra, a może umiem latać. Wspiąłem się na najwyższą półkę, która miała około cztery metry i krzyknąłem
- I belive can fly ! - i runąłem na ziemie Mama szybko przybiegła do mnie i pyta
- Aiden ! Nic ci nie jest ?!
- Nie... Myślę, że jestem z tytanu - uśmiechnąłem się
<Mamo ?>
- Nie wiem. Spróbuj o jakiejś mocy i może będziesz ją posiadał - powiedziała mama dalej układając leki. No dobra, a może umiem latać. Wspiąłem się na najwyższą półkę, która miała około cztery metry i krzyknąłem
- I belive can fly ! - i runąłem na ziemie Mama szybko przybiegła do mnie i pyta
- Aiden ! Nic ci nie jest ?!
- Nie... Myślę, że jestem z tytanu - uśmiechnąłem się
<Mamo ?>
Od Tabasco cd. Aiden
-Na pewno. Spróbuj je odkryć.- uśmiechnęłam się- Nie zamartwiaj się tym.- dodałam
-Ja muszę poukładać lekarstwa- podeszłam do komody
<Aiden?>
-Ja muszę poukładać lekarstwa- podeszłam do komody
<Aiden?>
Od Aidena cd. Tabasco
- To znaczy, że jestem inny niż wszystkie wilki ? - spytałem
- No w pewnym sensie tak, ale nie jesteś inny tylko wyjątkowy - powiedziała mama przytulając mnie mocniej
- Ale ty mamo masz inne moce. Czy ja umiem coś więcej niż strzelać ? - spytałem zdenerwowany całą sytuacją
<Mamo ?>
- No w pewnym sensie tak, ale nie jesteś inny tylko wyjątkowy - powiedziała mama przytulając mnie mocniej
- Ale ty mamo masz inne moce. Czy ja umiem coś więcej niż strzelać ? - spytałem zdenerwowany całą sytuacją
<Mamo ?>
Od Tabasco cd. Aiden
-Widzisz masz niezwykłą moc sterowania lodem. Ale nie martw się.- pojawiliśmy się w domu.
Przytuliłam Aidena do siebie.
<Aiden?>
Przytuliłam Aidena do siebie.
<Aiden?>
Od Aidena cd. Derilium
Sakura ? Pomyślałem zaciekawiony nową znajomością. Schowałem się za mamę i powiedziałem.
- Mamo ta Sakura to jeleń ?
- Nie Aiden. Sakura to wilk tak jak my - uśmiechnęła się mama
- Koleżanka jak pani Derilium ? - spytałem
- Tak Aiden koleżanka - powiedziała mama
- Mamo, a ona mnie lubi ? - spytałem tuląc się do zielonej sierści mamy
- Nie wiem. Musisz ją poznać.
Położyłem się na trawie i patrzyłem na Sakurę. Po chwili wstałem i podeszłem do Sakury.
- Chcesz się bawić ?
- Tak ! Chodźmy ! Tylko gdzie Aiden ? - spytała ucieszona
- Mamo gdzie możemy się bawić ? - spytałem mamy
- Blisko nas i nie oddalajcie się za daleko dobrze ? - spytała mama
- Yes sir ! Się robi - pobiegłem z Sakurą do wysokiej trawy.
- W co się pobawimy ? - spytała Sakura
- A co proponujesz ? - spytałem
- W berka ! - krzyknęła Sakura
Biegaliśmy wokół naszych mam. Raz Sakura mnie złapała raz ja ją. Bawiliśmy się w najlepsze gdy przypadkowo wyciągnąłem łapę w kierunku Sakury i strzeliłem lodowym pociskiem. Stałem jak wryty i ciężko oddychałem. Sakurze na szczęście nic się nie stało i chciała dalej się bawić lecz mama Sakury wzięła ją i zaniosła do domu. Ja wystraszony nie mogłem się ruszyć, spojrzałem na łapę i krzyknąłem
- MAMO ! CO SIĘ STAŁO ?!
- Aiden uspokój się - pogłaskała mnie po głowie
- Gorąco mi chce do domu ! Co to było ?! - stałem wystraszony
<Mamo ?>
- Mamo ta Sakura to jeleń ?
- Nie Aiden. Sakura to wilk tak jak my - uśmiechnęła się mama
- Koleżanka jak pani Derilium ? - spytałem
- Tak Aiden koleżanka - powiedziała mama
- Mamo, a ona mnie lubi ? - spytałem tuląc się do zielonej sierści mamy
- Nie wiem. Musisz ją poznać.
Położyłem się na trawie i patrzyłem na Sakurę. Po chwili wstałem i podeszłem do Sakury.
- Chcesz się bawić ?
- Tak ! Chodźmy ! Tylko gdzie Aiden ? - spytała ucieszona
- Mamo gdzie możemy się bawić ? - spytałem mamy
- Blisko nas i nie oddalajcie się za daleko dobrze ? - spytała mama
- Yes sir ! Się robi - pobiegłem z Sakurą do wysokiej trawy.
- W co się pobawimy ? - spytała Sakura
- A co proponujesz ? - spytałem
- W berka ! - krzyknęła Sakura
Biegaliśmy wokół naszych mam. Raz Sakura mnie złapała raz ja ją. Bawiliśmy się w najlepsze gdy przypadkowo wyciągnąłem łapę w kierunku Sakury i strzeliłem lodowym pociskiem. Stałem jak wryty i ciężko oddychałem. Sakurze na szczęście nic się nie stało i chciała dalej się bawić lecz mama Sakury wzięła ją i zaniosła do domu. Ja wystraszony nie mogłem się ruszyć, spojrzałem na łapę i krzyknąłem
- MAMO ! CO SIĘ STAŁO ?!
- Aiden uspokój się - pogłaskała mnie po głowie
- Gorąco mi chce do domu ! Co to było ?! - stałem wystraszony
<Mamo ?>
Od Derilium cd. Aiden
Poczuła jak Aiden gryzie ją w ogon.
-Oho. Nudzi Ci się?
-Ja poluję!
Zaśmiałam się pod nosem.
-Chcę Ci przedstawić... no koleżankę- uśmiechnęła się. Obok niego pojawiła się mała waderka.
-To Sakura.
-Oho. Nudzi Ci się?
-Ja poluję!
Zaśmiałam się pod nosem.
-Chcę Ci przedstawić... no koleżankę- uśmiechnęła się. Obok niego pojawiła się mała waderka.
-To Sakura.
Przewróciła się. Wstała i poczłapała w moją stronę.
-Maaamuś.- wtuliła się w moją sierść
<Aiden?>
Od Aiden'a cd. Tabasco
Mama wypuściła mnie i powiedziała.
- Tam siedzi Derilium i bądź grzeczny dobrze ?
- Się robi kapitanie ! - krzyknąłem aż Deri się odwróciła
Mama poszła pogadać z Deri, a ja miałem zająć się sobą. Tylko co tu robić. Położyłem się na trawie i pomyślałem co tu można by zrobić... Wiem ! Mama mówiła, że na jelenie się poluje ale nie bardzo nas lubią, a jeśli zapoluję na ciocię to i tak będzie mnie lubiła bo jest to moja ciocia. Nie myśląc długo zakradałem się cicho w wysokiej trawie w kierunku cioci i HAP ! Ugryzłem ciocię w ogon.
<Deri ?>
- Tam siedzi Derilium i bądź grzeczny dobrze ?
- Się robi kapitanie ! - krzyknąłem aż Deri się odwróciła
Mama poszła pogadać z Deri, a ja miałem zająć się sobą. Tylko co tu robić. Położyłem się na trawie i pomyślałem co tu można by zrobić... Wiem ! Mama mówiła, że na jelenie się poluje ale nie bardzo nas lubią, a jeśli zapoluję na ciocię to i tak będzie mnie lubiła bo jest to moja ciocia. Nie myśląc długo zakradałem się cicho w wysokiej trawie w kierunku cioci i HAP ! Ugryzłem ciocię w ogon.
<Deri ?>
Od Tabasco cd. Aiden
-Nie... raczej nie zbyt za nami przepadają. Polujemy na nie.
-Polujemy? Super!-
Uśmiechnęłam się.
-Chodź jeść... poznasz... eee... Derilium-
-Deri?
-Tak- chwyciła Aidena w zęby i pobiegła na polankę. Była tam już Derilium.
<Aiden?>
-Polujemy? Super!-
Uśmiechnęłam się.
-Chodź jeść... poznasz... eee... Derilium-
-Deri?
-Tak- chwyciła Aidena w zęby i pobiegła na polankę. Była tam już Derilium.
<Aiden?>
Od Aidena "Pierwszy dzień"
Obudziłem się dosyć rano. Nie pamiętam co się wczoraj działo. Leżałem
sobie aż zauważyłem pluszowego konika, którym chyba wczoraj się bawiłem.
Nie pamiętam dokładnie czy wczoraj się nim bawiłem... Myślę, że tak..., a zresztą czas na ZABAWE ! Rzuciłem się na pluszowego konia i rzucałem nim po wszystkich ścianach. Bawiłem się w dobre gdy do pokoju weszła mama.
- Mama ! - krzyknąłem tuląc się do niej
- Aiden jak Ci się spało ? - spytała mama ^.^
- Dobrze... Co na śniadanie ? - krzyknąłem rzucając się na pluszowego konika i znowu go szarpiąc za ucho.
- Dziś jeleń - powiedziała mama
- Jeleń ? A co to ? - spytałem zaciekawiony
- Taki rogaty zwierzak, który jest do jedzenia
- To na śniadanie jest sierść i rogi ?! - krzyknąłem puszczając pluszaka
- Nie - powiedziała mama ze śmiechem - my jemy ich mięso
- To muszą naprawdę nas lubić skoro oddają nam swoje mięso - powiedziałem uśmiechnięty
<Mamo ?>
Nie pamiętam dokładnie czy wczoraj się nim bawiłem... Myślę, że tak..., a zresztą czas na ZABAWE ! Rzuciłem się na pluszowego konia i rzucałem nim po wszystkich ścianach. Bawiłem się w dobre gdy do pokoju weszła mama.
- Mama ! - krzyknąłem tuląc się do niej
- Aiden jak Ci się spało ? - spytała mama ^.^
- Dobrze... Co na śniadanie ? - krzyknąłem rzucając się na pluszowego konika i znowu go szarpiąc za ucho.
- Dziś jeleń - powiedziała mama
- Jeleń ? A co to ? - spytałem zaciekawiony
- Taki rogaty zwierzak, który jest do jedzenia
- To na śniadanie jest sierść i rogi ?! - krzyknąłem puszczając pluszaka
- Nie - powiedziała mama ze śmiechem - my jemy ich mięso
- To muszą naprawdę nas lubić skoro oddają nam swoje mięso - powiedziałem uśmiechnięty
<Mamo ?>
Od Tabasco cd. Zoe
Byłam
przerażona. Ale musiałam dotrzymać obietnicy i zaopiekować się Aidenem.
*Po paru godzinach*
Ku moim oczom ukazał się śliczny mały basiorek, który na domiar tego
nazwał mnie mamą ^.^ i naszczęście nie zauważył leżącej obok swojej
nieżywej mamy. Wzięłam go na ręce. Był taki słodki. Zauroczył mnie od
pierwszego wejrzenia. Zaniosłam go do pokoju obok i dałam pluszowego
misia do zabawy. Podeszłam do nieżywej Zoe i powiedziałam
- Dotrzymam danej ci obietnicy Zoe... Obiecuję - uroniłam łzę
Zoe została szybko pochowana na cmentarzu przez Derilium, a ja
zajmowałam się małym Aidenem.
Od Zoe cd. Tabasco
- Tabasco dobrze wiem, że dziś umrę, ale najpierw obiecaj mi coś. Obiecujesz ? - spytałam
- Zajmij się Aidenem i nigdy mu nie mów, że nie jesteś jego prawdziwą matką. Obiecałaś - spojrzałam na nią błagalnie
Położyłam się i Tabasco podała mi narkozę... Zasnęłam i już nigdy się nie obudziłam.
<Tabasco jak przebieg porodu ? Co z Aidenem ?>
<Tabasco jak przebieg porodu ? Co z Aidenem ?>
Od Tabasco cd. Derilium
-Nie... nie umrzesz- przełknęłam ślinkę
Spojrzała na mnie z dołu (jestem od niej nieco wyższa).
-Więc...- odwróciłam się i zaczęłam przygotowywać najróżniejsze rzeczy.
<Zoe?>
Spojrzała na mnie z dołu (jestem od niej nieco wyższa).
-Więc...- odwróciłam się i zaczęłam przygotowywać najróżniejsze rzeczy.
<Zoe?>
Od Zoe cd. Derilium
- Witaj Tabasco - schyliłam głowę - wiesz mamy mały problem - powiedziałam niepewnie
- No co się stało Zoe ? - spytała Tabasco
- Zoe jest w ciąży i dziś ma termin ! - krzyknęła Delirium
- No właśnie - powiedziałam cicho
- Zoe wiesz coś o szczeniaku ? - spytała Tabasco
- Tak będzie to wilk lodu, będzie to basior i nazywać się będzie Aiden i ciąża jest zagrożona i jeśli urodzę umrę... - powiedziałam cicho
<Tabasco ?>
- No co się stało Zoe ? - spytała Tabasco
- Zoe jest w ciąży i dziś ma termin ! - krzyknęła Delirium
- No właśnie - powiedziałam cicho
- Zoe wiesz coś o szczeniaku ? - spytała Tabasco
- Tak będzie to wilk lodu, będzie to basior i nazywać się będzie Aiden i ciąża jest zagrożona i jeśli urodzę umrę... - powiedziałam cicho
<Tabasco ?>
Od Zoe cd. Derilium
- Przepraszam, ale jestem coraz bardziej nerwowa zwłaszcza, że na dziś mam termin - schyliłam głowę
<Derilium ?>
<Derilium ?>
Od Derilium cd. Zoe
-Nie umrzesz...- odwróciłam się
-Ale z ciebie dziecko! Przecież mogłaś je zabić!- westchnęła i usiadła.
-Ehh...-
<Zoe?>
-Ale z ciebie dziecko! Przecież mogłaś je zabić!- westchnęła i usiadła.
-Ehh...-
<Zoe?>
Od Zoe cd. Derilium
Też napiłam się wody i po chwili namysłu powiedziałam.
- Wiesz... Derilium jest jedna sprawa o której powinnam Ci powiedzieć - schyliłam głowę
- Spokojnie możesz mi powiedzieć o co chodzi - podniosła głowę Derilium
- No wiesz jest taki mały problem no bo ja... - położyłam się
- No co ty ? - spytała się i usiadła
- Jakby Ci to powiedzieć - przygryzłam dolną wargę i rozejrzałam się - no bo ja jestem...
- No spokojnie powiedz mi - powiedziała Wadera
Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam szybko
- No bo ja jestem w ciąży i mój poród jest zagrożony i jeśli urodzę umrę - schowałam głowę pomiędzy przednie łapy
- O ja ... - wstała z wrażenia Derilium
- A ja nie mam rodziny i nikt nie będzie mógł się zająć Aidenem - spłynęła mi łza po policzku.
<Derilium ?>
- Wiesz... Derilium jest jedna sprawa o której powinnam Ci powiedzieć - schyliłam głowę
- Spokojnie możesz mi powiedzieć o co chodzi - podniosła głowę Derilium
- No wiesz jest taki mały problem no bo ja... - położyłam się
- No co ty ? - spytała się i usiadła
- Jakby Ci to powiedzieć - przygryzłam dolną wargę i rozejrzałam się - no bo ja jestem...
- No spokojnie powiedz mi - powiedziała Wadera
Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam szybko
- No bo ja jestem w ciąży i mój poród jest zagrożony i jeśli urodzę umrę - schowałam głowę pomiędzy przednie łapy
- O ja ... - wstała z wrażenia Derilium
- A ja nie mam rodziny i nikt nie będzie mógł się zająć Aidenem - spłynęła mi łza po policzku.
<Derilium ?>
Od. Delirium cd. Zoe Soundzey Lie
Pojawiły się nad wodospadem.
-To tutaj. Radzę Ci rozruszać łapę.- napiła się wody.- Tylko się nie zabij- dodała z uśmiechem
<Zoe?>
-To tutaj. Radzę Ci rozruszać łapę.- napiła się wody.- Tylko się nie zabij- dodała z uśmiechem
<Zoe?>
Od. Zoe Soundzey Lie cd. Delirium
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Otworzyłam oczy i powiedziałam.
- Tu jest tak pięknie... Zupełnie jak u mnie w domu. - Spuściłam głowę
- Czy chcesz o czymś porozmawiać ? - spytała Derilium spuszczając głowę i patrząc jak na mnie
- Nie... Nie - podniosłam automatycznie głowę - Nie - powtórzyłam
- Wiesz Alphy nie okłamiesz. Mimo, że czytać w myślach nie umiem wiem, że chcesz o tym pogadać - powiedziała łagodnie wadera i położyła się na trawie.
- Nie naprawdę nie chce opowiadać o swojej przeszłości. To było i minęło. - Powiedziałam nerwowo cofając się do tyłu.
- Zoe uważaj bo spadniesz ! - krzyknęła Delirium.
Lecz było już za późno i nim się obejrzałam wisiałam nad krawędzią. Usiłowałam się podciągnąć, ale kamienie były mokre i zsuwałam się w dół.
- Zoe złap mnie za łapę ! - Krzyknęła Derilium
- Nie potrzebuje twojej pomocy. Dam sobie sama radę - chciałam ponad wszystko pokazać, że dam sobie radę sama. Tak byłam uczona.
- Zoe to nie czas na żarty ! Zaraz spadniesz ! - Krzyknęła Derilium podając mi łapę
- Dam sobie radę - I tak nie wierzyłam w to co mówię
- To nie czas na zgrywanie bohaterki Zoe podaj mi łapę ! - Krzyknęła wściekła już Derilium
Dobrze wiedziałam, że sama nie dam rady ale wiedziałam też, że nie umiem zaufać. Jedynie łudzić się sama, że ufam. Byłam coraz bliżej śmierci ale nadal nie podałam łapy Derilium.
- Widocznie musiało tak być - powiedziałam puszczając się krawędzi i lądując w wodzie w której było mnóstwo ostrych kamieni. Zanurzyłam się w lodowatej wodzie usiłując ominąć kamienie. Uderzyłam łapą o jeden kamień więc woda w miejscu mojego upadku była czerwona. Na szczęście woda zamortyzowała moje uderzenie o grunt morza. Straciłam na chwilę panowanie nad tym co się dzieje i wynurzyłam się ledwo dochodząc do lądu. Byłam padnięta. Padłam na plaże jak mucha. Nagle przybiegła Derilium krzycząc
- ZOE ! ZOE !!
- Nic mi nie jest - powiedziałam śmiejąc się resztkami sił.
- Zoe ! To nie jest odpowiedni moment na zgrywanie bohaterki ! - Krzyknęła zdenerwowana Derilium
- Każdy moment jest odpowiedni - Śmiałam się jak głupia
- A z twoją łapą co się stało ! W ogóle jak ty przeżyłaś ! Widziałam krew ! - Stanęła nade mną zdenerwowana wadera
- Fuks ! Haha ! Zoe tak łatwo się nie pozbędziesz Haha - mnie ta sytuacja śmieszyła ale Delirium chyba nie było do żartów
- Jaki fuks ! Prawie umarłaś ! - krzyknęła zirytowana moim śmiechem wadera
- Nie panikuj. Nic mi nie jest - usiłowałam się podnieść ale moja łapa widocznie nie chciała mi służyć
- I kulejesz - spojrzała się na mnie Delirium
- E tam.. Tabasco ją naprawi - uśmiechnęłam się.
- Och Zoe, Zoe - odetchnęła z ulgą wadera
- No co ? Żyje - spojrzałam się na nią z uśmiechem.
Derilium dotknęła mojej łapy i się zrosła. Była jak nowa
- Łał Derilium ! Ty to masz klasę - Powiedziałam zawieszając się jej na ramieniu
- Co chcesz teraz zwiedzić ? - spytała uśmiechnięta Derilium
- Emmmm, a może poćwiczymy co ? Chodź do miejsca gdzie polują wojownicy - powiedziałam przekonywująco
<Derilium ?>
- Tu jest tak pięknie... Zupełnie jak u mnie w domu. - Spuściłam głowę
- Czy chcesz o czymś porozmawiać ? - spytała Derilium spuszczając głowę i patrząc jak na mnie
- Nie... Nie - podniosłam automatycznie głowę - Nie - powtórzyłam
- Wiesz Alphy nie okłamiesz. Mimo, że czytać w myślach nie umiem wiem, że chcesz o tym pogadać - powiedziała łagodnie wadera i położyła się na trawie.
- Nie naprawdę nie chce opowiadać o swojej przeszłości. To było i minęło. - Powiedziałam nerwowo cofając się do tyłu.
- Zoe uważaj bo spadniesz ! - krzyknęła Delirium.
Lecz było już za późno i nim się obejrzałam wisiałam nad krawędzią. Usiłowałam się podciągnąć, ale kamienie były mokre i zsuwałam się w dół.
- Zoe złap mnie za łapę ! - Krzyknęła Derilium
- Nie potrzebuje twojej pomocy. Dam sobie sama radę - chciałam ponad wszystko pokazać, że dam sobie radę sama. Tak byłam uczona.
- Zoe to nie czas na żarty ! Zaraz spadniesz ! - Krzyknęła Derilium podając mi łapę
- Dam sobie radę - I tak nie wierzyłam w to co mówię
- To nie czas na zgrywanie bohaterki Zoe podaj mi łapę ! - Krzyknęła wściekła już Derilium
Dobrze wiedziałam, że sama nie dam rady ale wiedziałam też, że nie umiem zaufać. Jedynie łudzić się sama, że ufam. Byłam coraz bliżej śmierci ale nadal nie podałam łapy Derilium.
- Widocznie musiało tak być - powiedziałam puszczając się krawędzi i lądując w wodzie w której było mnóstwo ostrych kamieni. Zanurzyłam się w lodowatej wodzie usiłując ominąć kamienie. Uderzyłam łapą o jeden kamień więc woda w miejscu mojego upadku była czerwona. Na szczęście woda zamortyzowała moje uderzenie o grunt morza. Straciłam na chwilę panowanie nad tym co się dzieje i wynurzyłam się ledwo dochodząc do lądu. Byłam padnięta. Padłam na plaże jak mucha. Nagle przybiegła Derilium krzycząc
- ZOE ! ZOE !!
- Nic mi nie jest - powiedziałam śmiejąc się resztkami sił.
- Zoe ! To nie jest odpowiedni moment na zgrywanie bohaterki ! - Krzyknęła zdenerwowana Derilium
- Każdy moment jest odpowiedni - Śmiałam się jak głupia
- A z twoją łapą co się stało ! W ogóle jak ty przeżyłaś ! Widziałam krew ! - Stanęła nade mną zdenerwowana wadera
- Fuks ! Haha ! Zoe tak łatwo się nie pozbędziesz Haha - mnie ta sytuacja śmieszyła ale Delirium chyba nie było do żartów
- Jaki fuks ! Prawie umarłaś ! - krzyknęła zirytowana moim śmiechem wadera
- Nie panikuj. Nic mi nie jest - usiłowałam się podnieść ale moja łapa widocznie nie chciała mi służyć
- I kulejesz - spojrzała się na mnie Delirium
- E tam.. Tabasco ją naprawi - uśmiechnęłam się.
- Och Zoe, Zoe - odetchnęła z ulgą wadera
- No co ? Żyje - spojrzałam się na nią z uśmiechem.
Derilium dotknęła mojej łapy i się zrosła. Była jak nowa
- Łał Derilium ! Ty to masz klasę - Powiedziałam zawieszając się jej na ramieniu
- Co chcesz teraz zwiedzić ? - spytała uśmiechnięta Derilium
- Emmmm, a może poćwiczymy co ? Chodź do miejsca gdzie polują wojownicy - powiedziałam przekonywująco
<Derilium ?>
czwartek, 29 maja 2014
Od Derilium cd. Zoe
-Więc chodźmy.- powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Obeszłyśmy tereny
i zatrzymałyśmy się nad klifami.
-Podoba Ci się?
<Zoe?>
i zatrzymałyśmy się nad klifami.
-Podoba Ci się?
<Zoe?>
od Zoe Soundzey Lie cd. Derilium
- To może oprowadzisz mnie po watasze ?? W ciepłe miejsca ? - Spytałam
- Jeszcze przed chwilą byłaś sztywna jak metalowy kij, a teraz jesteś miła. Jak ty to robisz ? - spytała Derilium.
- Nie rozumiem sama siebie. Mama zawsze mówiła, że jestem niespodzianką - uśmiechnęłam się
- Próbujesz znaleźć przyjaciół co ? - spytała z uśmiechem Derilium.
Stanęłam sztywno, wzięłam pysk wysoko, rozejrzałam się w prawo i w lewo i odpowiedziałam komediowo
- Może ?
<Derilium ?>
- Jeszcze przed chwilą byłaś sztywna jak metalowy kij, a teraz jesteś miła. Jak ty to robisz ? - spytała Derilium.
- Nie rozumiem sama siebie. Mama zawsze mówiła, że jestem niespodzianką - uśmiechnęłam się
- Próbujesz znaleźć przyjaciół co ? - spytała z uśmiechem Derilium.
Stanęłam sztywno, wzięłam pysk wysoko, rozejrzałam się w prawo i w lewo i odpowiedziałam komediowo
- Może ?
<Derilium ?>
Od Zoe Soundzey Lie cd. Derilium
Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam.
- Przyjemny chłód co nie ?
- No dla mnie nie bardzo - powiedziała zmarznięta Delirium
- Proszę wejdź - Powiedziałam wchodząc do jaskini
<Derilium ?>
- Przyjemny chłód co nie ?
- No dla mnie nie bardzo - powiedziała zmarznięta Delirium
- Proszę wejdź - Powiedziałam wchodząc do jaskini
<Derilium ?>
Od Derilium cd. Zoe
-Chodź za mną.- ruszyłam w stronę korytarza. Szliśmy chwilkę i podeszłam do jednej z jaskiń.
-Oto ona. Lodowa jaskinia- uśmiechnęłam się
<Zoe?>
-Oto ona. Lodowa jaskinia- uśmiechnęłam się
<Zoe?>
środa, 28 maja 2014
Od Zoe Soundzey Lie cd. Derilium
- Wojownikiem. Będę godnie broniła watahy. Obiecuję. - powiedziałam szybko i zdecydowanie.
- Widać jesteś zdecydowana - powiedziała uśmiechnięta Alpha
- Tak Alpho. - uśmiechnęłam się lekko i z lekkim przerażeniem spojrzałam się na Alphę.
- Jeśli mogę spytać to czy Alpha może mnie zaprowadzić do mojej jaskini ?? - spytałam pewnie
<Alpha ?>
- Widać jesteś zdecydowana - powiedziała uśmiechnięta Alpha
- Tak Alpho. - uśmiechnęłam się lekko i z lekkim przerażeniem spojrzałam się na Alphę.
- Jeśli mogę spytać to czy Alpha może mnie zaprowadzić do mojej jaskini ?? - spytałam pewnie
<Alpha ?>
Od Derilium cd. Zoe
-Powstań- uśmiechnęłam się
-I wyluzuj- dodałam- Jesteś aż tak staroświecka, by się kłaniać?- podeszłam do niej
-Zwiadowca? Proszę bardzo. Furia to nic złego. Od dziś jesteś nieoficjalną członkinią watahy. Masz tu jaskinie i wyżywienie. A i wolisz być Wojownikiem, czy łowcą w razie potrzeby?- usiadła obok.
<Zoe?>
-I wyluzuj- dodałam- Jesteś aż tak staroświecka, by się kłaniać?- podeszłam do niej
-Zwiadowca? Proszę bardzo. Furia to nic złego. Od dziś jesteś nieoficjalną członkinią watahy. Masz tu jaskinie i wyżywienie. A i wolisz być Wojownikiem, czy łowcą w razie potrzeby?- usiadła obok.
<Zoe?>
Od Zoe Soundzey Lie cd. Tabasco
Byłam wystraszona całym zajściem ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Zaprowadź mnie do Alphy - powiedziałam z pełną powagą wstając z podłogi.
- Jak chcesz - powiedziała miła wadera.
W jaskini Alphy
Ukłoniłam się stosownie ciągle kłaniając się powiedziałam.
- Droga Alpho czy mogę zatrzymać się tutaj na stałe ? Cały rok szukam domu ale nigdzie nie chcą mnie przyjąć przez moją klątwę zwaną furią. Obiecuję, że będę uczyła się nad nią zapanować. Chciałabym po prostu znaleźć swoje miejsce na ziemi i tyle. Z chęcią postawie się na stanowisku Zwiadowcy. Będę całymi nocami patrolowała watahę. Obiecuję.
< Alpho ?>
- Zaprowadź mnie do Alphy - powiedziałam z pełną powagą wstając z podłogi.
- Jak chcesz - powiedziała miła wadera.
W jaskini Alphy
Ukłoniłam się stosownie ciągle kłaniając się powiedziałam.
- Droga Alpho czy mogę zatrzymać się tutaj na stałe ? Cały rok szukam domu ale nigdzie nie chcą mnie przyjąć przez moją klątwę zwaną furią. Obiecuję, że będę uczyła się nad nią zapanować. Chciałabym po prostu znaleźć swoje miejsce na ziemi i tyle. Z chęcią postawie się na stanowisku Zwiadowcy. Będę całymi nocami patrolowała watahę. Obiecuję.
< Alpho ?>
Od Tabasco cd. Zoe
-Spokojnie. Znalazłam Cię postrzeloną. Musisz być szczęściarą, by tak szybko się wykrwawiać- ostatnie zdanie powiedziała ironicznie
-Gdzie jestem?
-To tereny watahy samotnych wojowników. Nazywam się Tabasco i jestem szamanką- uśmiechnęła się
<Zoe?>
-Gdzie jestem?
-To tereny watahy samotnych wojowników. Nazywam się Tabasco i jestem szamanką- uśmiechnęła się
<Zoe?>
Od Zoe Saundzey Lie "Koniec podróży"
Szłam samotnie poprzez góry śnieżne. Zabraniałam sobie płakać chodź wysadzało mnie od środka. Rok już podróżowałam po świecie. Byłam padnięta. Nigdzie nie mogłam zostać na dłużej niż jeden dzień. Położyłam się na śnieg i poleciała mi łza, która automatycznie zamarzła i zaginęła w białym puchu. Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby gdzieś się zatrzymać. lecz nie na chwilę tylko na stałe. Leżałam spokojnie w śniegu gdy nagle usłyszałam ludzi. Biegli w moją stronę. Zerwałam się do biegu. Obmyślałam taktykę. Gdybym stała się niewidzialna to i tak by widzieli moje ślady na śniegu. Gdybym zaczęła władać śniegiem zabiliby mnie na raz. Biegłam przed siebie bez celu. No nie powiem... Uciekałam. Nagle zostałam postrzelona w przednią prawą łapę. Potknęłam się i stoczyłam z góry śnieżnej prosto w kwiecistą polanę. Byłam pewna, że już po mnie. Koniec ze mną. Ostro krwawiłam, a ludzie niestety nie są tacy głupi na jakich wyglądają, a w dodatku droga, którą się stoczyłam była zakrwawiona. Nagle do głowy wpadł mi pomysł. Zamieniłam się w śnieg i ludzie sobie poszli. Ledwo wstałam ale kulejąc szłam przed siebie. Nagle zobaczyłam mrok przed oczami.
- Ogarnij się Zoe ! - trzepnęłam się po pysku
Szłam dalej. Ledwo, ale dalej. Nagle po prostu padłam. Nie miałam siły się podnieść. Zemdlałam... W końcu straciłam dużo krwii... Obudziłam się na jakiejś skale, a nade mną stała jakaś zielona wilczyca. Podniosłam się gwałtownie i spadłam z kamiennego stołu.
- Aaaaaaaaaaa ! Co ja mam na łapie ?! Gdzie jestem ?! Co się stało ?! - krzyknęłam wystraszona.
<Kto dokończy ?>
- Ogarnij się Zoe ! - trzepnęłam się po pysku
Szłam dalej. Ledwo, ale dalej. Nagle po prostu padłam. Nie miałam siły się podnieść. Zemdlałam... W końcu straciłam dużo krwii... Obudziłam się na jakiejś skale, a nade mną stała jakaś zielona wilczyca. Podniosłam się gwałtownie i spadłam z kamiennego stołu.
- Aaaaaaaaaaa ! Co ja mam na łapie ?! Gdzie jestem ?! Co się stało ?! - krzyknęłam wystraszona.
<Kto dokończy ?>
wtorek, 27 maja 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)